piękne miasto, ogrom zabytków, historia na wyciągnięcie ręki. Kolejny dzień to cel naszej wyprawy (jeden z kilku) – starożytne Arles. Największym problemem jest tu zacumowanie; Francuzi nie przewidzieli nabrzeża dla barek turystycznych, cumujemy więc do mostu i drzew, burtą do brzegu.
Podpływamy tak blisko Rodanu, na ile przepisy pozwalają, by zwiedzić kolebkę francuskiej kultury oraz wspaniały amfiteatr i najstarszą wciąż czynną arenę.
Udaje nam się także odnaleźć om Van Gogha, w którym malował większą część życia i w którym targnął się na swoje ucho.